|
Teatr Muzyczny |
Jak to już sygnalizowaliśmy wcześniej, na 36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zostali zaproszeni dwaj przedstawiciele grupy KaPoK, twórcy filmu „Pipeta”, Wojtek i Rafał. Ponieważ właśnie dziś stamtąd wrócili, czas, byśmy napisali o atrakcjach, jakich było im dane doświadczyć podczas imprezy.
|
Multikino Gemini |
A nie było tego mało! Trafić na wszystkie przewidziane programem atrakcje było nie sposób: same tylko filmy wyświetlano w całym Trójmieście, jednocześnie w kilku Multikinach i w teatrze. Oprócz tego odbywały się rozmaite spotkania warsztatowe, spotkania z mniej lub bardziej znanymi postaciami świata filmowego, imprezy taneczne, koncerty i bankiety. Wojtek ujął to krotko: żeby trafić na wszystko, co ciekawe podczas festiwalu, trzeba by spędzić tam cały miesiąc; tyle też musiałby trwać sam festiwal, „rozpakowany” do postaci, w której w jednej chwili dzieje się tylko jedna rzecz.
Może jednak po kolei. Oto relacja z miejsca zdarzenia:
|
Uroki PKP |
Po wyczerpującej, dwunastogodzinnej (wg nas — skandal) podróży pociągiem pospiesznym dotarliśmy do Gdyni. Natychmiast skierowaliśmy swoje kroki do centrum festiwalowego, mieszczącego się w Teatrze Muzycznym. Tam otrzymaliśmy wszelkie potrzebne informacje i pierwszą porcję rozmaitych festiwalowych gadżetów: książek, ulotek, gazetek itd. (Ten temat jeszcze w naszej relacji powróci...) Dostaliśmy też karteczkę, upoważniającą nas do zameldowania się w hotelu. I tu pojawił się pierwszy problem. Nasz hotel znajdował się w Rumi, to znaczy — niemal 14 kilometrów od Teatru. Co prawda organizatorzy zadbali i o takie szczegóły, jak specjalne festiwalowe busy, wożące gości do hotelu, jeździły one jednak na tyle rzadko i miały taki rozkład, że korzystanie z nich oznaczało opuszczenie wielu z punktów programu. Wszystko ma jednak swoje plusy — komfort w pokojach i hotelowe śniadania przekonały nas, że warto tę czternastokilometrową odległość pokonać.
|
Tzw. „makulatura festiwalowa” |
|
Pokaz kina niezależnego |
Pierwszego dnia naszego pobytu (czwartek) trafiliśmy na pokaz kina niezależnego, na którym też wyświetlana była „Pipeta”. W tym dniu mieliśmy także okazję poznać kilku twórców, należał do nich Michał Mróz, uznany twórca animacji lalkowych, zresztą juror festiwalu w Gnieźnie, który kiedyś odwiedziliśmy. Mieliśmy też przyjemność poznać się z Martyną Łokuciejewską, organizatorką SHORT WAVES. Nagroda z tego przeglądu była wręczana właśnie w Gdyni, zaraz po projekcji ostatniego filmu niezależnego.
|
Mała Gala |
Kolejny dzień przyniósł mnóstwo filmów i spotkań. Z naszego punktu widzenia najważniejsza była tzw. Mała Gala. Podczas tej uroczystości wręczano nagrody. Było ich tyle, że nie sposób zapamiętać, kto je przyznawał i za co. Pamiętamy wszakże, że wielokrotnie uhonorowano filmy „Róża” i „Sala samobójców”. Nas jednak najbardziej interesowały nagrody za Najlepszy Film Niezależny i dla Najlepszego Filmu Młodego Kina. Najlepszą produkcją niezależną okazał się film „Drakula”, a w młodym kinie nagrodę zgarnął film „Bez śniegu”.
|
Bankiet po Małej Gali |
Wieczorem tego samego dnia odbył się bankiet, na który zaproszono wszystkich twórców. Bawiliśmy się tam na tyle dobrze, że zdecydowaliśmy z premedytacją przegapić ostatni bus do hotelu (organizatorzy byli na tyle uprzejmi, że postanowili zadbać o jeszcze jeden, specjalny kurs o pierwszej w nocy, ten jednak też zignorowaliśmy:D ).
|
Marek Koterski |
Ostatni dzień to następnych kilka projekcji oraz bardzo ciekawe spotkanie z Markiem Koterskim i Robertem Więckiewiczem. Rozmawialiśmy o problemach technicznych przy produkcji nowego filmu Koterskiego „Baby są jakieś inne”. W rozmowie uczestniczyli także członkowie ekipy odpowiadający za zdjęcia, dźwięk, światło i postprodukcję. Dzięki temu na pewno będziemy mieli inne, pełniejsze spojrzenie na ten film i nie możemy doczekać się premiery. Osobiście pogratulowaliśmy panu Markowi. Krótka rozmowa z nim była dla nas inspirująca.
|
Czas wolny w Gdyni |
W międzyczasie udało nam się znaleźć również chwilę na to, by odpocząć, trochę pozwiedzać i poleżeć na plaży. Na szczęście, w ostatni dzień naszego pobytu pogoda dopisała (czego nie można powiedzieć o czwartku i piątku).Sobota była także dniem gali głównej, na którą niestety nasza akredytacja nie dawała wstępu. Dlatego też wkrótce mogliśmy oddalić się od festiwalowych rewirów, skonsumować piwo i poczekać na odjazd pociągu PKP o 5:21.
Czas zatem na kilka uwag ogólnych.
|
Krzysztof Materna |
Bardzo nam się podobał rozmach organizacyjny imprezy i fakt, że można było tutaj spotkać wiele znanych osób ze świata filmu. Ilość drobnych prezentów, jakie przy okazji otrzymywaliśmy, zwyczajnie powala. Mówimy tu wręcz o kilogramach owych gadżetów (głównie papierowych), o których już wspominaliśmy. Miłym akcentem pośród ulotek, książeczek, smyczy i zaproszeń, swoistą wisienką na torcie były pamięci USB z logo festiwalu, które otrzymywali wszyscy goście.
|
Plac przed Multikinem Gemini |
Warto zwrócić także uwagę, że festiwal to nie tylko kina, teatr oraz sale bankietowe. Festiwalem żyją także mieszkańcy Trójmiasta (nie tylko Gdyni). Festiwalowa atmosfera udziela się również na ulicach, niekiedy w dość specyficzny sposób. Na przykład, festiwalowy identyfikator stanowił, jak się okazało, nie tylko wejściówkę na imprezy i seanse, ale także podstawę swoistego „immunitetu”, pozwalającego np. bezkarnie przekraczać jezdnie na czerwonym świetle;)
|
Pipeta na dużym ekranie |
A jak poradziła sobie w Gdyni „Pipeta”? No cóż, dość powiedzieć, że publiczność festiwalową (bo to właśnie widzowie decydowali o najlepszym filmie przeglądu kina niezależnego) sprytnie uwiódł inny film, „Drakula”;-)Niemniej, pobyt w Trójmieście był z całą pewnością owocnym doświadczeniem i nienajgorszą lekcją, a samą projekcję „Pipety” (w technicznie doskonałych warunkach Multikina) w ramach Festiwalu uważamy za niemały sukces. Dlatego też pragniemy serdecznie podziękować organizatorom za zaproszenia.
|
Widok na Multikino Gemini |
|
„Kino” pod Multikinem |
|
Festiwalowy Lexus |
|
KaPoK wspiera Multikino;-) |
|
„Pipeta” w jednym z festiwalowych wydawnictw |
|
Plakaty FPFF |
|
Klub festiwalowy Bohema |
|
Plakat i ja;-) |
|
Gdynia nad ranem |
|
Komplet: KaPoK i łódka |
|
Przepiękne pamiątki znad morza |
|
Piękności z miejscowych sklepików raz jeszcze |
|
Lokatorzy gdyńskiej plaży |
|
Bankiet |
|
Bankiet | |
|
Przygotowania do gali |
|
Mała Gala |
|
Mała Gala (ceremonia rozdania nagród) |
|
KaPoK na gali |
|
Spotkanie z twórcami filmu „Baby są jakieś inne” w reż. Marka Koterskiego |
|
Żabka jest zawsze blisko;-) |
|
Powrót do domu |
|
Powrót do domu |
"I, jak mówię, też tam byłem, jadłem, piłem..." Fajna relacja. Podoba mi się. Osobiście jednak trochę bym się czepił wspomnianych tutaj "technicznie doskonałych warunków Multikina"... :) Projekcje w ramach Przeglądu Polskiego Kina Niezależnego (moim skromnym zdaniem) pozostawiały pod tym względem sporo do życzenia.
OdpowiedzUsuń